anulka111,
rokowanie jest złe.
Wynik pooperacyjnego badania histopatologicznego potwierdza miejscowe zaawansowanie choroby i - niestety - liczne przerzuty do węzłów chłonnych, co w raku przełyku bardzo pogarsza rokowanie.
Ponadto stwierdzono zatory z komórek raka w naczyniach krwionośnych oraz naciekanie osłonek nerwów, co świadczy o pokonaniu przez guz nowotworowy pewnych miejscowych barier i o możliwości uogólnienia choroby (np. poprzez układ krwionośny).
Podobnie szczególnie niekorzystne rokowniczo jest przekroczenie przez raka torebki węzła chłonnego.
Niestety również mamy zbyt skąpy margines dystalny (jedynie 2 mm tkanki zdrowej).
Jeśli wyjaśniono charakter zmiany stwierdzonej w badaniu obrazowym (tomografia?) w okolicach lewego przedsionka serca i potwierdziło się, iż jest to zmiana przerzutowa - chorobę należy uznać za rozsianą i niestety nieuleczalną.
Niezmiernie mi przykro, ale chemioterapia w leczeniu raka przełyku spełnia rolę jedynie terapii paliatywnej - nie prowadzi zatem do wyleczenia a jedynie do opóźnienia w czasie efektu progresji zmian nowotworowych.
Czy zmianę w okolicach osierdzia zdiagnozowano dopiero po operacji? Czy przed operacją były wykonane jakieś badania obrazowe (TK- tomografia / inne) ?
Jak tata się obecnie czuje?
wszystko wyszło po operacji... Tata czuję się o wiele lepiej. Tyje i ma duży apetyt. Tomograf nie wyszedł chyba dobrze. Jest po raz drugi woda w obu płucach,już raz tata miał ściąganą-skąd to się bierze? Jakiś torbiel na wątrobie wykryli. Tata wygląga teraz jakby był zdrowy. Będzie miał naświetlania razem z chemią. Ile czasu można żyć z czymś takim???
Jest po raz drugi woda w obu płucach,już raz tata miał ściąganą-skąd to się bierze?
Obawiam się, że może to wynikać z obecności przerzutu w płucu lewym - bezpośrednio lub pośrednio jeśli zmiana nacieka osierdzie i/lub serce i dochodzi do zaburzeń w krążeniu.
To jednak jedynie moje domysły - pomocne byłoby tu przytoczenie treści wypisu szpitalnego taty, w którym najprawdopodobniej jest wystarczająca ilość danych koniecznych do wyciągnięcia wiążących wniosków. Inaczej to niestety zwykłe zgadywanie.
anulka111 napisał/a:
Będzie miał naświetlania razem z chemią.
Może być kłopot w naświetlaniu okolic klatki piersiowej w sytuacji gdy w jamie opłucnej zbiera się płyn (stanowi to przeciwwskazanie do radioterapii).
anulka111 napisał/a:
Ile czasu można żyć z czymś takim???
Niestety nie do końca wiemy z czym mamy do czynienia - może udałoby się tu przytoczyć dane w wypisu/ów szpitalnych?
to czemu tata czuje się coraz lepiej...? :( mam jeszcze wynik tomografu gdzie miał robiony w olsztynie,teraz jedzie 4 października i ustalą co dalej... posiadam tylko too co wczesniej załączyłąm.
Witam ponownie:) Jak to możliwe ,że pierwszy opis wyniku tomografu był tragiczny<w płucach woda,zajęte węzły i rak na zespoleniu przełyku itd...> Teraz ten sam wynik tomografu opisywał inny lekarz i wynik nie jest najgorszy<woda z płuc sama powoli schodzi,jest widoczna minimalnie w lewym płucu tylko,na zespoleniu przełyku porobiły się skrzepy pooperacyjne ale to jest normalne i co najważniejsze to nie rak węzły nie powiększone. Cieszę się bardzo,bo do tej pory wszystkie wyniki były złe.Tata czuję się coraz lepiej.Chemię ma dostać w styczniu ,wtedy ma nastepną wizytę,jak zejdzie woda z płuc.Dla mnie to jakaś paranoja,bo ten pierwszy lekarz napisał wszystko na NIE ze znakami zapytania obok czyli,że nie jest pewny.Drugi zaś bardzo pozytywnie.Pani onkolog powiedziała,że wynik jest dobry.Będzie miał powtórzony 18 października jeszcze raz.Ale teraz mam nadzieje....
Anulko!
A dlaczego chemia dopiero w styczniu?! POwinna byc wzdrożona w miarę jak najszybciej po operacji, jak się organizm zregeneruje, ale czekanie kilka miesięcy to chyba czysta paranoja
Dłuższy czas nie pisałam... Teraz tata jedzie na balonikowanie ponieważ znowu nie może przełykać i to podobno ma pomóc-czy to bolesny zabieg?nic nie mogę dokładniej znależć o tym w internecie...
tata czuję się lepiej...byliśmy wczoraj u onokologa....tomograf wykazał,że nie ma żadnych przerzutów i wody w płucach. jednakże to nie wszystko...powiedziała,że guz który odnowił sie po operacji gdzieś koło tchawicy sie powieksza i ze trzeba go naświetlać,w poniedziałek zrobią bronchoskopie i potem ustalą te naświetlania. Chemii nie będzie bo powiedziała że nie jest potrzebna. Ja to już nie wiem co myśleć ponieważ każdy lekarz mówi co innego... co Wy o tym myślicie?
Gdyby operacja była możliwa, to zmieniłoby - być może - postać rzeczy. Ale tego nie wiem, czy guz jest operacyjny.
A ponieważ Twoje pytanie dotyczyło radioterapii, więc i taka była moja odpowiedź: sama radioterapia w takim przypadku nie jest metodą leczenia radykalnego i do całkowitego wyleczenia doprowadzić niestety nie może.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
dziękuje za odpowiedź. Tata miał już operacje w lipcu i teraz się odnowiło. Pytam bo ta onkolog nie mówi przy tacie jakie są rokowania,my cieszyliśmy się z tego że nie ma przerzutów...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum